środa, 23 stycznia 2013

Jestem tu by nauczyć cię latać.

Pierwszy konkurs za nami, emocje niesamowite. Gdy byłam mała, dziadek zabierał mnie czasami na niektóre z norweskich skoczni, przyozdobieni narodowymi flagami, oraz z wymalowanymi policzkami dopingowaliśmy "naszych", lecz nie czułam podziału w tym świecie. Może jeden team mnie denerwował, lecz  większość skoczków uwielbiałam. Zawsze zaciekawiona spoglądałam w telewizor i podziwiałam ich. Podziwiałam ich za odwagę, lecz mama powtarzała mi, że są wariatami, bo tylko wariat skakałby tak jak oni. Ja też chciałam latać. Może nie tak jak oni, nie widziałam siebie w podobnej roli, lecz chciałam kiedyś sama wznieść się w powietrze. Szturchnięta przez Lilly wyrwałam się z zamyślenia i spojrzałam na nią, pokazywała palcem na jedną z małych kawiarenek, a ja przystałam na jej propozycję, bo podczas konkursu cała zmarzłam. Wchodząc do małego, przyjemnego lokaliku można było usłyszeć wrzawę niektórych skoczków. Zajęłyśmy jeden stolik w kącie, który znajdował się przy jednej z witryn i zatopiłyśmy się w wygodnych fotelach, po chwili rozkoszując się wyborną gorącą czekoladą i zajadając kolejnymi ciastkami.
Paru norweskich skoczków pomachało do nas, a my odwzajemniłyśmy gest. 
- I jak, pani fotograf zrobiła mi jakieś zdjęcie, na którym wyszedłem korzystnie? - Tom przeszedł przez połowę pomieszczenia ciągnąc za sobą krzesło, tylko po to by z nami posiedzieć. Dopiero po chwili, gdy spojrzałam na aparat doszło do mnie, że jego pytanie było skierowane do mnie. 
- Na upartego coś się znajdzie, a jak nie to wcisnę Lilly parę tych zdjęć, które robiłeś przed konkursem moim aparatem, tych z dzióbkami, pamiętasz? - Hilde zaśmiał się i pogroził mi palce, po czym zmierzwił mi włosy, na odchodne dodał, ze coś czuję, że się dogadamy. Och ja też mam taką nadzieję. Pogoda dopisywała, więc zamiast od razu pójść do hotelu, zahaczyłyśmy o mały miejski park, w sumie to parę drzew, trochę trawy i 3 ławki, lecz genialny widok wszystko dopełnia i aż chce się tam siedzieć dłużej i dłużej. Przywykłyśmy do widoku skoczków na prawie każdym rogu, Lilly nawet przyzwyczaiła się już do tego, że jeden skoczek zainteresował się nią bardziej niż powinien. Biedny Słoweniec nie wie jeszcze tego, że wysoka blond piękność wyznaje zasadę Zero spoufalania się ze współpracownikami. W tym przypadku, Prevca traktuje właśnie jako współpracownika. 
- Daj mu może swój numer? - zaczęłam szukać czegoś w torebce i po chwili zwycięsko pomachałam paczką fajek. - Przecież tak się nim zachwycałaś w tamtym roku. - odpaliłam jedną, a w odpowiedzi dostałam gniewne spojrzenie niebieskookiej. 
- Miałaś rzucić. To po pierwsze i tak jakby, mógłby się jeszcze trochę pomęczyć. - Ach wspaniałomyślna Lilly wszystko zaplanowała, wstała z ławki, powiedziała, że nie ma ochoty już tu siedzieć i po chwili jej mała sylwetka zniknęła zza rogiem małej uliczki. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się delikatnymi promieniami zimowego słońca, moją sielankę przerwał ktoś, kto usiadł zbyt blisko mnie i wyrwał paczkę papierosów z dłoni. 
- Dziewczyny nie powinny palić. - rozpoznałam go, jeden ze skoczków, z niemieckiej kadry, młody, lecz to nie jego pierwszy sezon. Bezczelnie zabiera mi jednego papierosa i odpala go. 
- Sportowcy nie powinni palić. - odpłacam mu się czymś podobnym. 
- Andreas. - wstaje i podaje mi dłoń. Jest lekko rozbawiony, lecz wydaje mi się, że mam z kim wracać do hotelu. 
- Heaven. - również podaję mu dłoń, a on tajemniczo się uśmiecha. 
- Niebo? - z powrotem siada na ławce i nadal tak cholernie miło się uśmiecha.
- Mama była zafascynowana niebem i wszystkim co z tym związane, mi się chyba też trochę udzieliło. - Pocieram dłońmi, ponieważ jest już coraz zimniej, słońce już zachodzi, a parę godzin na mrozie daje się we znaki. 
- To znaczy? - chłopak wydaje się być lekko zdezorientowanym gdy szybko wstaję z ławki i prawie od niego uciekam. 
- Chcę latać. - szybko oddalam się od niego, marząc jedynie o gorącym prysznicu, ciepłej herbacie i jakimś romansidle w pokoju, które obejrzę razem z Lilly.

Tak jak chciałam tak zrobiłam. Szybki, ciepły prysznic i zaleganie pod kocykiem, i oglądanie jakiegoś romansidła. Do osłody tego nudnego wieczoru doszło parę czekolad, na otarcie łez spowodowanych śmiercią jednego z bohaterów miałyśmy chusteczki, a w moich myślach nadal siedział młody niemiecki skoczek. Film dobiegł końca, Lilly słodko drzemała, a ja nadal cała zaryczana poszłam otworzyć drzwi do naszego pokoju, bo ktoś zbyt mocno w nie pukał, a zaraz obudzi Lilly.
- Czego? - światło z korytarza prawie wypalało mi oczy. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Jeszcze gorzej niż po połowie dnia spędzonego na skoczni. W starych szortach, jakiejś zbyt dużej koszulce i potarganych włosach prawi nawrzeszczałam na Prevca stojącego po palącej moje oczy stronie.
- Chciałem tylko pogadać z twoją przyjaciółką. - czy on wyglądał jakby się mnie bał? Nie no Peter ja jestem  miła, ale nie dziś.
- Śpi. - złapałam się za głowę i weszłam na chwilę w głąb naszego jakże ciemnego pokoju, który choć na chwilę był ukojeniem dla moich oczu, w ciemnościach znalazłam swój telefon i wróciłam do nadal czekającego Słoweńca. - Masz jej numer. - chłopak szybko zapisał numer, podziękował i pozwolił mi na resztę wieczoru zatopić się w opłakiwaniu mojego ulubionego bohatera.

Noc minęła w miarę spokojnie, chociaż nie mogłam zasnąć,ponieważ moje myśli krążyły wśród jednej osoby, a gdy już zasnęłam telefon Lilly cały czas rozświetlał się, wraz z nadejściem nowej wiadomości od Słoweńca. W pewnej chwili żałowałam, że w ogóle dałam mu ten numer.
- Wyspana? - Blondynka wypoczęta, przeciągnęła się na łóżku i zadała mi pytanie. Po chwili dostała poduszką, a ja zakopałam się głębiej pod kołdrą. Zaśmiała się, a po dwudziestu minutach zwlekła mnie z łóżka.
- Ja nie chcę tam iść. - prawie płakałam gdy szłyśmy w stronę stołówki. - Chcę spać, proszę. - dziewczyna zaśmiała się i zajęła miejsce wśród Norwegów. Przyciągnęłam do siebie jedną herbatę, chwilę poużalałam się nad sobą i upiłam jej trochę, później dłonie schowałam w rękawach swetra, i prawie położyłam się na stole. Po chwili atmosfera rozluźniła się i to Lilly, która raczej ma problemy z nawiązywaniem rozmów żartowała razem z chłopakami, a ja, którą kiedyś uznawano za duszę towarzystwa liczyłam na zaszycie się w swoim pokoju. Pojedyncze słowa przerywane były śmiechem prawie wszystkich osób przy naszym stoliku. Norwegowie nie są pogodni? Jak tak to chyba tylko ja pasuję do tego stwierdzenia, lub większość naszych skoczków została podmieniona. Chyba nawet nie zauważyli gdy odeszłam od nich, wróciłam tylko po kurtkę  i wyszłam przed nasz hotel. Świeże powietrze z samego rana dobrze mi zrobi, szczególnie gdy jestem taka otumaniona.
- Przeziębisz się. - przez moją głowę przelatuje tylko jedna myśl, wskazująca na tylko jednego chłopaka. Uśmiecham się i odwracam. Moje przypuszczenia nie poszły na marne.
- Od kiedy się tak o mnie troszczysz, Andreasie? - zaśmiał się i wyciągnął do mnie dłoń.
- Spacer? - pokiwałam twierdząco dłoń i po chwili zniknęliśmy w pobliskim lesie.

------------------------------
Ach skończone. Trochę krótkie, ale mam nadzieję, że po pierwsze trochę się rozjaśniło, a po drugie jednak przypadnie wam do gustu. Nie wiem czy rozdziały publikowane będą często, jak na razie jestem chora i siedzę w domu, ferie dopiero od 11 lutego, ale spróbuję np. wieczorami, a wrzucać w weekendy!
Chciałabym wam baaaardzo podziękować za tyle miłych słów, które napisaliście mi na twitterze! ♥ 

5 komentarzy:

  1. jest bardzo ciekawie :) już nie mogę się doczekać jak to wszystko potoczy się dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cuuudowne ! Zwłaszcza, że uwielbiam Wellingera <3 Jestem ciekawa co będzie dalej :))

    OdpowiedzUsuń
  3. jest świetne! super, że wybrałas Welliego do opowiadania :)
    @czaplayewicz

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo fajne. Heaven ma ciekawy charakter. coś czuję, że Lilly w końcu da szansę Peterowi :)a Welli, eh, nie będę wspominała ;p czekam na następny z niecierpliwością. [welliever]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohhhhhhh KIEDY NASTĘPNY?! Informuj:1283767!
    Zapowiada się wspaniale i w dodatku Andi <3
    Czekam na następny.

    Zapraszam też do siebie: http://now-you-know.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń